E-book o historii Zagłębia Dąbrowskiego:
|
|
"Jeśliby się kto szlachcicem mienił..." |
Dariusz Jurek 28.09.2011
|
|
Jednym z najcięższych przewinień kryminalnych w dawnej Rzeczpospolitej było podszywanie się pod szlachtę.
Nie były to wypadki częste, ale kilkaset takich odnotowano, m. innymi w sławnej "Liber Chamorum" („Księdze Chamów”), bardzo to a bardzo w szlacheckiej dobie popularnej, która "przebierańców" owych piętnowała. A jeden z takich wypadków zdarzył się nawet nad Przemszą.
Otóż w XVI wieku właściciel Sielca i Pogoni – niejaki Walenty Klajner, jak o nim pisano "rzeźnik i montanista" (górnik) z Tarnowskich Gór, oskarżony został przez biskupa krakowskiego a księcia siewierskiego Flipa Padniewskiego o używanie tytułu szlacheckiego, który nabył podstępną drogą (czyli oczywiście za forsę!) od prawdziwych Minorów z Przybysławic.
Zwał się on raz Klajnerem a raz Minorem, co oczywiście na jedno wychodziło, bo po niemiecku i po łacinie oznaczało to literalnie to samo, czyli Mały.
Może by i biskup Padniewski nic w tej sprawie nie robił, gdyby nie to że krewki Walenty stale się z nim procesował o prawo do wycinania pogońskiego lasu. Biskup więc zdenerwował się wreszcie, "wybił go ze wsi" tj. wyrzucił siłą a wioskę podarował innemu szlachcicowi - wiernemu sobie Jakubowi Molskiemu.
Stało bowiem zapisane w prawach: "Jeśliby' się kto szlachcicem mienił y udawał nie będąc nim, aby dobra swoje stracił, połowicę do skarbu naszego, połowicę dla delatora (…) y za przysądzeniem w wieży pół roku ma siedzieć". Obowiązywało to prawo i w udzielnym Księstwie Siewierskim, i w Rzeczypospolitej.
Po Minorze-Klajnerze Sielec objął i pochodzący z prawdziwych Minorów Przybysławcy i wybudowali tam w roku 1620 zamek stojący do dziś.
Tak się zdarzyło po latach, że w zamku tym dotąd zbierają się polscy monarchiści z pewnym wielkim księciem na czele, którzy tytułują się baronami, hrabiami etc., co do których wielu ma wątpliwości, czy aby nie są to tytuły fałszywe (w taki bowiem sposób można założyć partię która będzie produkowała doktorów medycyny czy inżynierów – twierdzą złośliwi, ale my wstrzymujemy się od komentarza).
Otóż obecni książęta, hrabiowie i baronowie z Sielca zapewne nie znają losu Walentego Klajnera-Minora. I mają szczęście że biskup A. Śmigielski tak dziś łaskawy, bo niechybnie za dawnych czasów już siedzieliby w wieżach i figurowali w „Liber Chamorum”.
Autor: Jan Przemsza-Zieliński ("Bal w Savoyu")
(tekst opublikowany za zgodą Pani Kazimiery Zielińskiej)
|
|
0 odpowiedzi |
|
Brak dodanych komentarzy. Może czas dodać swój?
|
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
|
|
|